Matka Teresa – święta?
Paulina Młynarska w dniu wyświęcania Matki Teresy z Kalkuty wyraziła swoje wątpliwości, co do jej świętości. Użyła nawet określenia „psychopatka”. Za ten wpis wylała się na panią Paulinę fala hejtu. No bo jakże to tak! Prawdziwym Polakom, katolikom! pisać o okrucieństwach jakich się dopuszczała ta święta. Trzeba więc po katolicku i polsku zwymyślać autorkę, obrazić, zdeptać. Ciszę się, że Paulina Młynarska to mądra i silna kobieta, której nie dotykają bluzgi i chamstwo.
Dlaczego to piszę? A no dlatego, że zgadzam się z każdym słowem pani Pauliny. Dobrze by było, gdyby ci tak pełni wiary i ufności „katolicy” czasami zdmuchnęli dymy kadzideł i głębiej przyjrzeli się sprawie. O Matce Teresie krążyło wiele informacji. Od tych pełnych zachwytu nad jej miłosierdziem, po bardzo, ale to bardzo krytyczne. Założyła nie szpital, ale umieralnię. Jeździła po świecie, ściskała dłonie największych tego świata, zbierała gigantyczne pieniądze na pomoc chorym i ubogim, ale im nie pomagała. Dla umierających miała aspirynę i ibuprom. Chełpiła się cierpieniem, ale ….. u swoich podopiecznych. Sama leczyła się w najlepszych klinikach w Stanach. Wiele można pisać o „dobroci” Matki Teresy. Nie w tym jednak rzecz. Kościół potrzebuje świętych, więc ich sobie wybiera. Jakim kluczem się kieruje, nie wiem. Dziwi mnie jednak, że wierni Kościoła tak bezkrytycznie przyjmują kandydatów na świętych, tak bezrefleksyjnie. Jeszcze bardziej dziwi mnie postawa wiernych, którzy nazywają się katolikami, a nie ma w nich nic, co jest katolicyzmowi przypisane. Jeżeli tylko ktoś próbuje skrytykować Kościół lub jego postępowanie, naraża się na agresję. Słyszę wtedy o obrazie uczuć religijnych. Słabe te uczucia, skoro tak łatwo można je obrazić. Z drugiej strony to słowa wytrychy, by nie podejmować dyskusji, nie wchodzić w konfrontację, bo brak argumentów i brak odwagi spojrzenia z innej strony. A tak jest wygodnie. Powiedzieli, ze święta, to święta i koniec dyskusji. A jak ktoś uważa inaczej i jeszcze ma czelność publicznie to wyrazić, to go oplujemy. Ot, taka dusza katolicko-polska. Istnieją w Polsce tematy tabu. Ostrożniej by było ich nie dotykać, ale dlaczego nie? A może im częściej będziemy dzielić się swoimi przemyśleniami, tym więcej zasiejemy niepokoju i refleksji? Może inni zaczną bardziej krytycznie przyglądać się rzeczywistości. Może. Niestety, to wymaga myślenia, a z tym Polacy mają najwięcej problemów. Pozostaje więc grupa tych nielicznych, śmiałych w poglądach i odważnych w ich wyrażaniu. Marzę, by było ich jak najwięcej.
No Comments