Zmarła Janina Paradowska. Dziennikarka o świetnym warsztacie, zawsze przygotowana, dociekliwa, bezkompromisowa. Można było lubić Panią Janinę, albo nie. Ale nie można było nie podziwiać jej kultury, szacunku dla rozmówcy. Piszę o tym dlatego, że fala hejtu jaka zalała każdą wzmiankę o Jej śmierci budzi przerażenie. Kiedyś obowiązywała reguła, że o zmarłych albo dobrze, albo wcale. Nie jestem zwolenniczka tej niepisanej zasady. Każdy pracuje na swoją opinię, zaświadcza czynami, postępowaniem, człowieczeństwem. Jeżeli za życia zmarły dopuścił się czynów niegodnych, a nawet barbarzyńskich, takich które skrzywdziły choćby pojedynczego człowieka, trudno przemilczeć i udawać, ze sprawy nie było. Nie przypominam sobie, żeby Pani Janina wyrządziła komukolwiek jakąś niewyobrażalną krzywdę. Za co więc ten hejt? A no właśnie… i tu zbliżam się do sedna problemu, a mianowicie komentarzy pod informacjami. W większości to plwociny, zniewagi, osądzanie od czci i wiary. Agresja przybierająca formy najbardziej podłe i obrzydliwe. Nie ma granic. Można wszystko. Czy naprawdę można? Najczęściej piszą ludzie, którym nie wiedzie się w życiu. Nie osiągnęli niczego. Nie ukończyli szkoły, albo ukończyli z trudem. Za ten stan rzeczy obwiniają wszystkich i wszystko. Tylko nie siebie. A to chyba tam należy skierować swoją złość. Może by tak przemyśleć swoje życie i podjąć się jego naprawy. Nic z tego. Po pierwsze „tacy” nie myślą. Gdyby myśleli, zastanowiliby się, nim klikną jakiś obrzydliwy tekst, czy uwagę. Po drugie nigdy nie będą szukali winy w sobie. Żyją w przekonaniu nienazwanej krzywdy. Uwiera ich, że inni osiągnęli coś w życiu, że mają więcej, że żyją lepiej. A skoro tak, trzeba dokopać. I to mocno. Nikt nie zastanawia się ile pracy, wyrzeczeń, samozaparcia, wzlotów i upadków przeżyła osoba, która coś osiągnęła. Ile trudu kosztowało ją życie, które ma, na które sobie zapracowała. To wymaga refleksji, a tej ci u nas brak.  Niestety dotyczy to wszystkich. Eurodeputowany PiS, trzydziestosiedmiolatek Dominik Tarczyński zwraca się do prezydenta „ na solo bydlaku”. Mówi to do byłej głowy państwa, człowieka leciwego, który życie zna z pewnością lepiej niż Tarczyński. Czy reprezentantów Polski w Unii nie dotyczą żadne zasady kultury, dobrego wychowania i zwykłej przyzwoitości? Rafał Ziemkiewicz o kobietach idących w marszu godności wyraża się „wyszły idiotki”. Czy musimy tolerować takie zachowania? Czy chamstwo, które nas zalewa, jest nie do opanowania? Osobiście nie wyrażam na to zgody. Każdy ma prawo do własnych sądów, ale niech będą one w dobrym tonie, krytyczne, ale bez obrażania, poniżania i przede wszystkim zasadne! Poparte argumentami, a nie płynące z nienawiści, nietolerancji i zwykłej głupoty.

Udostępnij na..