Przeczytałam felieton Pauliny Młynarskiej „Niech pan coś zrobi z tą Brigitte!” (onet.pl). Pełen sarkazmu, ironii i gorzkiej prawdy o Polkach. Tym razem jednak (przepraszam) większą moją uwagę przykuły komentarze pod felietonem. Piszą oczywiście kobiety, że autorka niewykształcona, że nieinteligentna, felieton je obraża itp. Krew mi się zagotowała. „Piekło wybrukowane jest kobietami, które nienawidzą innych kobiet”. Zazdrość, zawiść, skarlenie w każdym komentarzu. Nie wiem, jak trzeba być głupią, żeby nie zrozumieć przekazu wspomnianego felietonu, ale wiem jak trzeba być podłą, żeby w tak wstrętny personalny sposób komentować. Być może wzięło się to z tego, że zobaczyły tam siebie, a że prawda boli, to trzeba przypieprzyć. Jak się nie da merytorycznie to chociaż personalnie. Na zasadzie… wiem, że piszesz prawdę, ale ci jej nie przyznam tak dla zasady i uderzę, gdzie popadnie. Mam nadzieję, że Pani Paulina oleje ten wyrzyg nienawiści i bezdennej głupoty. Zawsze stałam w obronie kobiet, ale tym razem coś we mnie pękło. I choć myślałam, że nigdy tego nie wypowiem, to jednak zrobię wyłom od moich zasad. Jeżeli jesteście lane przez facetów, nieszanowane, wykorzystywane, traktowane jak szmaty w szpitalach, na porodówkach, niszczone przez kolejne rządy i kościoły – same jesteście sobie winne. Jest w was strach zakorzeniony od pokoleń, dulszczyzna wyssana z mlekiem matek, zaciśnięty mózg od komunijnego wianka, którego do teraz nie zdjęłyście. Jedyne co potraficie, to wylać swój bezdenny lęk anonimowo pod tekstem.

Ostatnio głośno o sprawie gimnazjalistek, które bez mała zakatowały swoją koleżankę, bo odbiła jednej z nich chłopaka. Jedna rzecz to agresja, sączy się z każdego przekazu medialnego. W każdej postaci i z każdego kąta. Druga rzecz to tak zwane „odbicie chłopaka”. Facet to nie rzecz, którą można sobie zabrać. Skoro nas nie chce, a woli inną to znaczy, że taka jego decyzja i po sprawie. Nienawiść do rywalki wydaje się rzeczą idiotyczną. A skoro nam „odbiła” faceta, nie była to wielka miłość z jego strony i dobrze, że poszedł, bo teraz mamy szansę spotkać naprawdę wielkie uczucie. Dlaczego wtrącam to do tematu felietonu? A dlatego, że pokazuje jakie jesteśmy beznadziejne. No cóż trzeba uderzyć się w piersi. Lubię przyglądać się kobietom jeżdżąc środkami miejskiej komunikacji. Bywają zadbane, najczęściej jednak widzę kobiety- flejtuchy. Rozczłapane buty, nijakie fryzury, byle jakie ciuchy. Tak jakby straciły wiarę w siebie i w to, że mogłyby wyglądać naprawdę fajnie. Nie mówię, że każda ma być jak modelka, ale niech ma to coś w sobie, niech spojrzenie zatrzyma się na niej na dłużej, przykuje uwagę detalem, niech będzie jakaś. Z wiekiem zabijamy w sobie szaleństwo i po kawałku siebie. Wspomniana Brigitte ma 64 lata, a jest urocza, bo nie pozwoliła się wdeptać w chodnik z powodu wieku, olała zdanie innych, żyje jak chciała. Autorka felietonu podobnie, żyje jak chce. Więc tego im zazdrościcie, za to jesteście okrutne, a przy tym obłudne. Same chciałybyście tego samego. Następnym razem klepiąc schabowego dla rozdeptanego męża, klepnijcie się w głowy. I zmieńcie coś. Zróbcie coś naprawdę mądrego i fajnego tak tylko dla siebie. Lepsze samopoczucie zwiększa tolerancję. I upuście trochę tego jadu, bo nie jest wam z nim do twarzy.

Udostępnij na..