Kandydatura dr Sabiny Lucyny Zalewskiej z PiS na stanowisko rzecznika praw dziecka skłoniła mnie do przemyśleń na temat słowa „lewacki”. Przyszła pani rzecznik uważa obowiązujące przepisy chroniące dzieci za lewackie. Słownik PWN definiuje „lewctwo” jak „skrajnie lewicowe poglądy polityczne”. Antonimem jest „skrajnie prawicowy”. Czyli jaki? „Prawacki”? Nie wiem, czy poglądy polityczne mają znaczenie w kwestii wychowania i traktowania dzieci. Zawsze mi się wydawało, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Dzieci się kocha, okazuje im cierpliwość, szanuje ich godność, prawo do samostanowienia (stosownie do wieku), chroni ich intymność i prywatność, słucha. Dzieci uczy się szacunku do drugiego człowieka bez względu na jego wygląd, wiek, pochodzenie, stan posiadania, wykształcenia, kolor skóry itp. Dzieci uczy się myślenia, wnioskowania, odpowiedzialności za własne wybory. Dzieci uczy się rozmowy, umiejętności rozwiązywania konfliktów, obrony własnego zdania nie obrażając przy tym inaczej myślących. Czy to lewackie, czy prawackie? Wychowanie dziecka to najtrudniejsze zadanie. Co gorsza, nie potrzeba do tego żadnych certyfikatów, dyplomów, dokumentów. Nawet jeżdżąc na rowerze powinnam mieć kartę rowerową, czyli zdać stosowny egzamin. Żeby mieć i wychowywać dziecko nie potrzebuję niczego. A przecież to największa odpowiedzialność. Można więc dziecko wychować, można tylko wyhodować. Kiedy wychowujemy na lewaka, a kiedy na prawaka? Kiedy hodujemy, to co nam wyrośnie? Wielkie bez mózgowe człekopodobne faszyzujące monstrum z grubym karkiem, ryczące z trzewi jak zwierzę, zaciskające w pięściach agresję? Gniew do wszystkich i wszystkiego, nienawiść do świata i ludzi.

Pani kandydatka na rzecznika praw dziecka uważa, że dzieci praw nie powinny mieć, bo należą do rodziców. Skoro tak, to po pierwsze: dlaczego ta pani kandyduje na stanowisko instytucji, której słuszność istnienia kwestionuje? Po drugie: Dziecko nie jest własnością rodzica. Dziecko to odrębna istota, ma własną wolę, prawo do wyborów i decydowania. Dziecko nie służy do zaspokajania niespełnionych ambicji rodziców. Ma prawo do swojej drogi życiowej, realizacji swoich marzeń. Mamy dzieci, ale ich nie posiadamy! Nie powiem „posiadam dziecko”, bo dziecko to nie rower. Tak jak nie „posiadam” męża. Owszem, mam dziecko, mam męża, ale każde z nich ma niezbywalne prawo do wolności, bo nie są moją własnością. Czy to lewackie? Czy gdybym tłukła dziecko, lała męża byłabym prawaczką? Chociaż nie! Prawaczką byłabym, gdyby on mnie lał. Jak nic  jest lewakiem. Dziecka nie tłukłam, jest wspaniałym, wrażliwym człowiekiem, więc co? jest lewackim pomiotem ?

Przepraszam Was Kochani, Dziecko i Mężu, że tak się Wami niefajnie w tym tekście posłużyłam. Wybaczcie.

lewak-prawak

Udostępnij na..