Sensacja?
Nie znałam Zenka Martyniuka dopóki w prasie nie zaroiło się od informacji na temat jego problemów z synem. Poczytałam. Jakie wnioski? Cóż, Zenek dorobił się kasy na przaśnej muzyce i kiczowatych tekstach. Nie on pierwszy i nie ostatni. Takie klimaty pasują do golonki i piwa, przypalonej kiełbasy na grillu, ociekającego tłuszczem karczku, nudnych spotkań. Tematy kończą się po kilkudziesięciu minutach, więc trzeba jakoś zapełnić pustkę. I ta pustka wypełnia się nieskomplikowanym Martyniukiem. Można się w rytm pokołysać. Podrygując obmacać bezkarnie żonę kolegi. Każdy ma to, co lubi. Nie będę się rozwodzić nad gustem Polaków, bo to temat rzeka. Bardziej interesuje mnie sprawa syna, a właściwie sprawa zainteresowania synem. Czy chodzi o wywołanie sensacji? A cóż to za sensacja. Kłopoty z dziećmi maja bogaci i biedni. Wykształceni i bez wykształcenia. Artyści, nazywani artystami i cała reszta. Ci, którzy uważali się za cudownych rodziców i ci, którzy nimi nie byli. Nie przechodzimy kursów dla rodziców, to skąd mamy wiedzieć, co dobre w wychowaniu, co złe. Niektórzy wychowują intuicyjnie z dobrym skutkiem. Niektórzy dokształcają się jak mogą, konsultują się z pedagogami i psychologami. Zenek nie konsultował, bo pisał o zielonych oczach. Potem jeździł oszalały po Polsce i zostawiał te oczy po kątach. Inni też oszaleli przez te oczy. Brak czasu dla syna rekompensował kasą. Nie on pierwszy i nie ostatni. Wyprawił synowi wesele, o którym plotkowała nawet telewizja. Że takie wielkie, na bogato. Takich wesel w Polsce mnóstwo. Jak już ktoś trochę grosza zgromadzi, musi się nim pochwalić. Jak nie ma, to zaciągnie kredyt i też pokaże na co go stać. Mamy to we krwi. Każde wesele jest albo bardzo kiczowate, albo trochę, albo ociera się o granice kiczu. Takie w ogóle są wesela. Że syn chlał i ćpał? Też mi sensacja. Chlają młodzi, starzy, bogaci, biedni (choć w tym przypadku nie wiem za co), lekarze, prawnicy, politycy. Ćpają szefowie korpo, artyści, blokersi. Jedni z nudów, inni podobno ze stresu. Syn Zenka pewnie chlał i ćpał z rozpasania i nudy. Nie pierwszy i nie ostatni. Dlatego nie rozumiem tej ekscytacji. Większość fanów Zenka czytając o jego kłopotach ( a przecież to nie jego kłopot, bo syn pełnoletni) żałuje biednego idola i nawet nie wiedzą, że ich syn za blokiem pali blanta, wciąga kokę, albo siedzi na ławce z piwem. Ludzie ogarnijcie się. Zamiast pisać i czytać o Zenku, sprawdźcie, co się dzieje w waszych domach, z waszymi dziećmi.
*Dziecko mam dorosłe, dobrze wychowane to mogę o Zenku poczytać 🙂
No Comments