Polska poruszona strajkiem nauczycieli. Ile zainteresowanych stron, tyle głosów. Są też głosy takich, którzy z edukacją mają tyle wspólnego, że kiedyś chodzili do szkoły. Nic więcej, ale w toczącej się dyskusji mają bardzo dużo do powiedzenia. Eksperci bez merytorycznego przygotowania, pełni emocji, które niczego nie wnoszą. Odniosę się do kilku spraw, bo wszystkich nie da się zmieścić w jednej książce, a co dopiero we wpisie na Fb.

  1. Nauczyciele przystąpili do strajku, bo za mało zarabiają. Nauczyciele za mało zarabiają od kilkudziesięciu lat. To nie pensje, to kieszonkowe. I tu pojawiają się opinie – są zawody np. sprzątaczka, salowa, gdzie zarabia się mniej. Owszem, są. Ale niczego nie ujmując pani sprzątającej, ani salowej (doceniam ich ciężką pracę), nie musiały kończyć studiów, nie kończyły kilku fakultetów, nie robiły podyplomówek, nie muszą się całe życie dokształcać. Tak, nauczycielka może być sprzątaczką, ale odwrotnie się nie da. Inną mamy też odpowiedzialność. Może niektórym to umknęło, ale nauczyciel odpowiada za bezpieczeństwo i rozwój dwudziestki, trzydziestki dzieciaków. I najważniejsze – dokształcać musi się we własnym zakresie, bo państwa nie stać, żeby mu to sfinansować, ale państwo wymaga, żeby to robił.
  2. „Nauczyciel pracuje 18 godzi i ma wakacji od groma.” Nie wiem, skąd ten mit, ale ciągle jest powielany. Fakt – nauczyciel ma pensum 40 godzin tygodniowo w tym 18 dydaktycznych. Muszę niektórych rozczarować, na 40 godzinach się nie kończy. Niejednokrotnie pracuje wiele więcej, ale nikt mu za to nie płaci. Jak jedzie na kilkudniową wycieczkę z klasą, odpowiada za dzieci 24 godziny na dobę i też nikt mu za to nie płaci. Co do wakacji – urlop pracowniczy ( nie w oświacie) to 26 dni, dodając do tego soboty i niedziele wychodzi sporo. Nauczyciel ma przymusowy urlop. Nie może wykupić wczasów w czerwcu, ani we wrześniu kiedy oferty są najciekawsze i najtańsze. Finalnie nigdzie nie jedzie, bo go nie stać. Czasami „wypoczywa” na koloniach, żeby dorobić, bo musi kupić nową pralkę, albo komputer, bo mu potrzebny do pracy. Ferii nie liczę, bo najczęściej zaangażowany jest w akcje „zima w mieście”, albo jak wyżej „wypoczywa” na zimowisku.
  3. „Nauczyciele wcześniej nie strajkowali, obecnym strajkiem chcą zaszkodzić władzy. „Mit – nauczyciele strajkowali wielokrotnie. Jeden z ministrów, nie wspomnę jego nazwiska, bo się brzydzę, wymachiwał w telewizji laską krzycząc, że on im dopiero pokaże. Demonstrowali w stolicy wielokrotnie. Ich postulaty przeszły niezauważone, ale ktoś zauważył, że jeden z protestujących odszedł na bok i zapalił papierosa. I myślę sobie, że powinien zapalić oponę, byłoby skuteczniej. Nauczyciele strajkują, bo doszli do ściany. Determinacja sięgnęła zenitu.
  4. „Nauczyciele nie mają już autorytetu.” Autorytet nauczyciela był niszczony od momentu transformacji. Zarabiał grosze, bo trzeba było zaciskać pasa. Po 20 latach miało być dobrze. Zaciskał więc do granic wytrzymałości, a cwaniaki robiły kasę na lewych interesach, kombinowali, pchali się do polityki, „robili biznesy”. Obrastali w domy, samochody, pełne konta. Nauczyciel był nikim, bo kraj ogarnął szał pieniądza, a co miał nauczyciel? Starą torbę z klasówkami i zmartwienia, ile wytrzyma. Bardziej liczyło się ile masz, niż to kim jesteś. I tak zostało. Teraz też ma wytrzymać, bo są ważniejsze wydatki.
  5. Polska szkoła źle uczy. Polska szkoła uczy tego, co jej każą odgórnie. To nie nauczyciele wymyślają programy nauczania. Podobno robią to eksperci, ale nie wiem od czego. Wiem za to, że chyba nigdy w szkole nie pracowali. Wszelkie sugestie nauczycieli są pomijane, nikt nie bierze ich pod uwagę. W każdej nowej ekipie rządzącej ministrem edukacji zostawał ktoś, dla kogo brakło już innych stanowisk. MEN stał się zapchajdziurą. Edukacja była balastem. Problemem, niepotrzebnym wydatkiem w budżecie. Efekt- brak pomysłu, brak ponadpartyjnej reformy zaplanowanej na kilkadziesiąt lat, z gwarancją stabilności systemu. Co mamy – wieczne eksperymenty i zrzucanie całej odpowiedzialności za ich powodzenie na nauczycieli. Przemęczeni uczniowie, sfrustrowana kadra, tony niepotrzebnych papierów, programy niedostosowane do potrzeb, czasów, idiotyczne egzaminy, testy, testy pod klucz. Zgroza. Zabijanie kreatywności, indywidualizmu, niestandardowego podejścia do tematu. Produkcja przeciętnych robotów bez polotu i człowieczeństwa.
  6. Wnioski: Jeżeli nie potraktuje się edukacji z należytą powagą, uwagą i odpowiedzialnością – zginiemy wszyscy. Edukacja i opieka zdrowotna to tematy, które powinny być priorytetem. Chylę czoła przed nauczycielami, którzy w tym szaleństwie znajdują serce i pasję do tego zawodu. Są wrażliwi na potrzeby dzieci, dostrzegają ich problemy, pomagają, rozumieją jak nikt inny. Chronią dzieci przed głupotą i nieodpowiedzialnością rządzących. Przygotowują do olimpiad, konkursów. Dzięki Wam jeszcze szkoła funkcjonuje. Wiem też, jakim kosztem.

Udostępnij na..