W podróży
Miniony tydzień upłynął mi pod znakiem podróży. Mówią, że podróże kształcą. Chyba coś w tym jest, bo mam znacznie większą wiedzę o ludziach. Poczyniłam obserwacje socjologiczno-psychologiczne, a wnioski z nich są następujące. Podróżni dzielą się na:
Typ 1: wiem wszystko lepiej. Stoi taki pod rozkładem jazdy i komentuje, co nie dział tak jak trzeba, jak powinno być, żeby podróżnego zadowolić. Ocenie podlega nie tylko rozkład jazdy pociągów, ale głos zapowiadającej, wjazd każdego pociągu, wygląd wagonów itp. To typ zmierzłego narzekacza o ponadprzeciętnej wiedzy i umiejętnościach ( we własnym mniemaniu). Gdyby miał taką możliwość wszystko inaczej by urządził. Oczywiście lepiej. Wyobrażam sobie takiego w codziennym życiu. Raczej trudny do zniesienia.
Typ 2: zagubiony. Krąży po peronach, zaczepia innych podróżnych. Nie wie co, gdzie, jak. Dopytuje, sprawdza. Wyczuwalna nerwowość, objawiająca się rozbieganym spojrzeniem, nadruchliwością.
Typ 3: warujący. Najważniejsze dla niego: bagaż, torebka, telefon. Jedną ręką przyciska do ciała torebkę, drugą ściska rączkę walizki. Nie popuści, chyba że na chwilę, aby poklepać się po kieszeni i wyczuć telefon. Wyczuwa się nadmierną ostrożność i totalny brak zaufania do społeczeństwa. Czasami zasadny, ale wszystko co w nadmiarze przeradza się w patologię, albo chorobę.
Typ 4: w delegacji. Mężczyzna w garniturku, cienkim płaszczyku, wypastowanych butach, z torbą na laptopa. Kobieta w garsoneczce, oczywiście laptopik. Butki na obcasie. Kawa latte w papierowym kubku z logo modnej kawowej sieciówki. Marzną w niepogodę, ale wyglądać trzeba. Po wejściu do wagonu laptop na kolana i praca, praca, bo bez niej delegat nie przeżyje.
Typ 5: jedzący. Umości się na siedzeniu i czeka aż pociąg ruszy. To sygnał rozpoczęcia konsumpcji. Kanapeczki, chipsy, cukiereczki. Szeleszczą papierki, zapach żarełka w całym wagonie, pomlaskiwania i cmokania. Budzi mieszane odczucia.
Typ 6: zmęczony. Zasypia zaraz po wejściu do wagonu. Na dzięcioła, na popielniczkę, na ramieniu współpasażera. Bezwład ciała totalny. Niekontrolowane odruchy, czasami cieknąca ślina, pochrapywania, świsty. Mało estetyczny typ.
Typ 7: znudzony. Zabiera ze sobą stertę gazet, coś tam poprzegląda, trochę poczyta. Szybko się nudzi, popatrzy w okno, poobserwuje innych, znowu poszeleści. Prasa zjeżdża z kolan, gniecie się. Przekładana z kolan pod nogi wygląda jak makulatura. Nie lubię takich typów.
Typ 8: wyluzowany. Siedzenie nietypowe, zajmuje zazwyczaj więcej miejsca niż powinien, wyciągnięte nogi, rozłożone łokcie, bardziej spływa niż siedzi. Najczęściej w słuchawkach, podrygujący w rytm muzyki. Zainteresowany wyłącznie telefonem.
Typ 9: towarzyski. Zagaduje kogo może. Zaczyna od tematów bezpiecznych typu pogoda, kończy na pytaniach bardziej osobistych. Ciekawski typ, bywa namolny, trudny do zniesienia, chyba że trafi na podobnego sobie.
Typ 10: w drodze do rodziny. Większość podróży zajmują mu rozmowy przez telefon. Najpierw obdzwania tych, od których wyjechał, co w lodówce, co załatwić, jak mu się jedzie, czy pociąg spóźniony czy nie, jaki wagon, jaki standard. Potem obdzwania tych, do których jedzie. Znowu to samo, czy pociąg spóźniony czy nie, jak mu się podróżuje, jaki standard, kiedy będzie, jak go odebrać. Uciążliwy dla współpasażerów.
Tyle moich obserwacji. Poczynię następne, bo jeszcze trochę podróży przede mną.
No Comments